Moje pierwsze opowiadanie o Frerardzie, bądźcie więc wyrozumiali :3
Zasady są takie:
1. Występują pary męsko-męskie, więc jeśli cię to odrzuca- nie czytaj.
2. Postaraj się nie zwracać uwagi na błędy- z góry za nie przepraszam.
3. Rozdziały wstawiam nieregularnie. Nie mam weny- nie napiszę
Miłego czytania :)

środa, 25 stycznia 2012

Rozdział 6

Powoli tracę wenę.... Może coś ciekawszego będzie w następnym rozdziale. Tak więc, przepraszam, że nudne, a wgl to już 6 rozdział... Pewnie dobiję do 10 i skończę.. to w sumie już nie dużo zostało :D
_______________________________________

Znów siedzieliśmy u mnie w domu. Był piątek, więc Gee mógł siedzieć u mnie do której chciał. Szczerze mówiąc, według mnie, mógłby w ogóle stąd nie wychodzić…
- Znalazłam jakieś filmy. Nie chcecie obejrzeć?- mama weszła do pokoju akurat gdy popisywałem się przed moim przyjacielem umiejętnością gry na gitarze.
- Co ty na to?- spytałem i odłożyłem instrument na łóżko.- Jest piątek, więc proponuję spędzić dzisiejszą noc na siedzeniu przed telewizorem- uśmiechnąłem się promiennie i czekałem na reakcję.
- Dobra.. tylko muszę zadzwonić do rodziców- z wielkim entuzjazmem wyszedł z mojego pokoju, żeby dogadać się co do dzisiejszej nocy.
- Pasujecie do siebie- stwierdziła moja mama uśmiechając się lekko.
- Eee.. mamo.. to tylko przyjaciel.
-Mów co chcesz. Ja wiem swoje- skwitował i wyszła.  Czyżby wreszcie pogodziła się z tym kim jestem?  Siedziałem wgapiony w drzwi i zastanawiałem się czy ona ma rację, kiedy wreszcie do pokoju wszedł Gerard ze smutną miną.
- Nie mogę. Matka coś ode mnie chce i każe mi wracać- posmutniałem, ale nie protestowałem. Musiał to poszedł.  Poszedłem do łazienki i jak zwykle spojrzałem w lustro. Stałem tak kiedy przypomniałem sobie o Maxie.. znów. Dzięki Gerardowi chociaż na chwile zapominałem, jednak kiedy on mnie opuszczał nie dawałem sobie rady… Otworzyłem szafkę z lekami i spojrzałem na małe pudełeczko. Były w nim jakieś tabletki na depresję. Nie wiem co u mnie robiły, ale to że zobaczyłem je właśnie w tej chwili nie wróżyło nic dobrego. Otworzyłem pudełko i wysypałem na rękę jego zawartość. Nie było tego dużo, ale zawsze coś. Wsypałem wszystkie do ust i popiłem wodą z kranu. Nagle poczułem jak odpływam. Osunąłem się na ziemie. Wszystko było rozmazane, aż w końcu przed oczami zrobiło mi się czarno i z całej siły uderzyłem w coś głową. Usłyszałem jeszcze tylko jak ktoś biegnie po schodach…
 ***
Otworzyłem oczy. Leżałem w białej sali. Zupełnie sam. Rozejrzałem się dookoła. Nie do końca wiedziałem co się ze mną dzieje. Chciałem się podnieść, jednak uniemożliwiała mi to przezroczysta rurka, podłączona do mojej ręki.
- Boże, Frank połóż się! – do Sali wbiegła moja matka a za nią powoli wszedł ojciec.
- Co ja tu robię?- zapytałem, nadal tępo się rozglądając
- Wziąłeś jakieś leki. Co to było Frank?
- Co?
- Czemu to zrobiłeś?!- nie miałem pojęcia o czym do mnie mówi.- Frank?- lekko złapała mnie za ramiona i próbowała ogarnąć mój rozbiegany wzrok. Oparłem głowę na poduszce i zamknąłem oczy. Po kilku minutach rodzice opuścili białe pomieszczenie. ’Nie wiem czy dasz radę się z nim dogadać’-usłyszałem tylko i po chwili ktoś złapał mnie za rękę. Odwróciłem się i zobaczyłem smutnego Gerarda, który patrzył na mnie z niedowierzaniem.
- Ja cię chyba nigdy nie zrozumiem- powiedział i puścił moją rękę. Chciał wstać, jednak ja przyciągnąłem go do siebie i gdy nasze twarze znalazły się odpowiednio blisko, wpiłem się w jego wargi. Usłyszałem głośne chrząknięcie i oderwałem się od chłopaka, ten natomiast stał oszołomiony i patrzył się na mnie, po czym pospiesznie wyszedł na korytarz.
- Przyjaciel?- mama spojrzała się na mnie triumfalnie pokazując, że miała rację. A jednak. Tłumiłem to w sobie, ale ile można się oszukiwać. Broniłem Gerarda, bo od początku mi się podobał, ale dręczyłem go, żeby pokazać wszystkim, że wcale tak nie jest. Kiedy rzucałem Maxa, to on miał rację. Rozstałem się z nim, bo wiedziałem, że chce Gerarda. To on do mnie pasował, ale nie chciałem dopuścić do siebie takiej myśli.
- Wiedziałam, że tak będzie. Czemu ty nigdy nie słuchasz tego co mówię?
- Nie wiem- odpowiedziałem tylko i odwróciłem głowę. Leżałem wgapiony w ścianę i znów usłyszałem, że ktoś otwiera drzwi.
- Frank…?- podniosłem się do pozycji siedzącej i spojrzałem na bruneta. Miałem wrażenie, że chyba źle zrobiłem całując go.- Wiesz.. wiesz, ze jeśli ktoś dowiedziałby się o tym, to wszyscy utwierdziliby się w przekonaniu, że zostawiłeś Maxa.. właśnie dla mnie i że to z naszej winy on się zabił…?
Patrzyłem na chłopaka ze smutkiem.
- Wiem. Przepraszam… Możemy o tym zapomnieć?
- Wątpię czy dam radę. Czekałem na… to, od kiedy tylko zobaczyłem, że jesteś gejem- przyznał mi się, ale nie spuścił głowy. Wiedział co mówi i wiedział, że kiedyś będzie musiał mi to powiedzieć. Milczałem. Nie wiedziałem co powiedzieć ‘Aha’ czy ‘ Też na to czekałem, Gee’. Spojrzałem mu głęboko w oczy i bez dłuższego namysłu, znów przyciągnąłem go do siebie, zlepiając nasze wargi w długim pocałunku.
- Trzeba będzie uważać, jak lekarz przyjdzie… Twoja mama skłamała, że jestem twoim bratem, żebym mógł tu wejść- zaśmiał się krótko.- Chyba nie długo będziesz mógł wyjść.
- Gerard… Strasznie mi głupio, jak sobie pomyśle, ze rzeczywiście wszyscy mieli rację. Przecież dokładnie tak było. Zostawiłem Maxa, bo chciałem ciebie…- popatrzył na mnie z lekkim zadowoleniem, po czym znów wrócił do zatroskanego wyrazu twarzy.
- Frank. Nie roztrząsaj tego. Nic już nie zrobisz. A jeśli już ktoś ma być za to odpowiedzialny to ja. Więc przestań proszę. Wiem, że ci ciężko.. ale pomogę ci. Będzie dobrze- widziałem, że był już trochę zły, że ciągle zadręczam się Maxem. Od jego śmierci minęło już trochę czasu… A przecież tak naprawdę, nie mogłem powiedzieć, że go kochałem. Nigdy nie wygadałbym się przed nim. Nigdy nie mówiłem nikomu o moich problemach.. no może mojej matce, ale to Gerard był jedyną osobą, której powiedziałbym wszystko. Wiedząc, że mam go przy sobie, zaczynałem wierzyć w to, że niedługo przestanę zadręczać się, a może nawet zapomnę o Maxie…
__________________________________
Tak, wiem, że strasznie nudne, ale jak już przyznałam wyżej nie miałam weny :/

2 komentarze:

  1. Nie wiem, jak to zrobiłaś, ale jedno wielkie dziękujaaa, za to że wreszcie mogę dodać komentarz. <3
    Pomysł ogółem jest dość oryginalny, masz talent, świetnie piszesz, podziel się talentem <3 Franek jest tutaj taki biedny, bardziej mi go szkoda, niż na początku Gee. Szkoda mi było również Maxa, ale jakby żył, to by nie było frerarda, logiczne... Ach, ja i moja logika. Szkoda, że planujesz tylko 10 rozdziałów, bo to mi się cholernie podoba. Ale mam nadzieję, że będziesz pisać dalej, bo cię uwielbiam <333

    OdpowiedzUsuń
  2. ,,Czekałem na… to, od kiedy tylko zobaczyłem, że jesteś gejem'' a ja czekałam na to, od momentu, gdy tylko zaczęłam to czytać. So sweet.

    OdpowiedzUsuń